Obiecuję, że w najbliższym czasie dodam kilka nowych wyrobów, które staną się "naj" bloga.
A dzisiaj, korzystając z chwili wolnego, chciałam pokazać mój pierwszy wyrób sutasz! To już ponad rok od rozpoczęcia przygody z tą techniką. I najlepsze, że nie można się nią znudzić! Daje tyle możliwości, można wpleść w tasiemki różnorakie kamienie naturalne, półszlachetne, szklane, a nawet plastikowe - a i tak nie odbiera to całości pewnej szlachetności. Oczywiście jest to bardzo męczące i po kilku godzinach wgapiania się, po prostu uważam, że to co stworzyłam to okropieństwo, ale na następny dzień... No, jednym słowem: WARTO.
Pierwsze kolczyki sutasz... Oj ciężko było, ciężko. Świadczą o tym małe nierówności, ale posiadaczka nie zgadza się na moje "Olaaa! Jak widzę te kolczyki to mnie serce boli! Mogę Ci zrobić je jeszcze raz?". Oczywiście nie jest to dosłowne, ale sens zachowałam. :D
Użyte materiały to: bigle antyczne, kamienie naturalne nefryt bursztynowy, szklane koraliki koniakowe, plastikowe koraliki brązowe.
Całość podklejona bordowym filcem i zaimpregnowana przed brudem i wilgocią.
Ciekawostką jest, że te kolczyki pierwotnie wyglądały zupełnie inaczej, ale oczywiście stwierdziłam, że wyglądają źle i wykręciłam je w klasyczny wzór na drugi dzień. Być może dlatego teraz są tak powyginane. ;) Jeśli ktoś dotrwał w czytaniu do końca - gratuluję i zapraszam ponownie.
Kolczyki należą teraz do Panny Oli, która jest stałą czytelniczką mojego bloga. Wspomina mi też czasami, że kolczyki bardzo się podobają jej znajomym. Ach! :)
Coś zapowiadającego wiosnę? ;)
MOJE!!!! :P nie oddam i już, dla mnie są śliczne idealne i kropka!:D Jestem zaszczycona tym ze posiadam twój pierwszy egzemplarz kolczyków w tym stylu,zaczęłam szerzyć trendy "oł jee" haha :P
OdpowiedzUsuńP.S Ja tam wcale nie widzę żadnych niedociągnięć to twoje doświadczone oko coś szwankuje :D